Czy rodzice się liczą?

Judith Rich Harris wpadła na ten pomysł niespodziewanie 20.01.1994 roku, czytając artykuł o przestępczości nieletnich napisany przez znanego psychologa w którym dziwne wydały się jej niektóre zdania: ‘Przestępczość jest na pewno zachowaniem społecznym które pozwala na dotarcie do pewnych pożądanych środków. Sugeruję, że środkiem tym jest stan dojrzałości razem z jego konsekwencjami w postaci władzy i przywilejów.’ Jest to obserwacja zgodna z naszym wyobrażeniem o dorastaniu. Nastolatki buntują się przeciwko temu, że są nastolatkami, przeciw ograniczeniom narzuconym przez dorosłych. Palą, bo palić wolno dorosłym, kradną samochody bo nie wolno im mieć własnych. Ale Harris jest przekonana, że jest na odwrót. ‘Nastolatki nie próbują być jak dorośli – oni chcą być ich przeciwieństwem’ – wyjaśnia. ‘To było jak rozbłysk światła. Poczułam że mam zalążek teorii i po 10 minutach wiedziałam że to jest ważne.’

Jeśli nastolatki nie chcieli być jak dorośli działo się tak dlatego, że chcieli być podobni do innych nastolatków. Dzieci identyfikowały się i uczyły od innych dzieci. Harris zdała sobie sprawę, że jeśli uzna się ten fakt, cała konwencjonalna mądrość dotycząca rodziców i rodziny oraz wychowywania dzieci zacznie zmierzać do rozwiązania. Na przykład, dlaczego dzieci imigrantów obecnie prawie nigdy nie zachowują obcego akcentu jak ich rodzice? To może być dowód, że rodzice nie liczą się tak bardzo, jak środowisko rówieśników, czyli, ważne jest nie to co dziecko wynosi z domu, ale to, czego uczy się poza nim.

Wielki pomysł J. Harris – że rówieśnicy liczą się bardziej niż rodzice – jest wbrew temu co od 100 lat na temat rozwoju człowieka mówi psychologia i psychoterapia. Freud umieścił rodziców w centrum świata dziecka i od tamtej pory tam pozostali. ‘Chrzanią cię, twoją matkę i ojca, być może nie mają takiego zamiaru, ale jednak to robią’ napisał poeta P. Larkin i ten punkt widzenia jest fundamentem na którym nauczono nas rozumieć samych siebie. Gdy idziemy do terapeuty opowiadamy o rodzicach by znaleźć zrozumienie dla wydarzeń z dzieciństwa i rozwiązać w ten sposób tajemnice dorosłości. Gdy mówimy: ‘Tak zostałem wychowany’, mamy na myśli to, że dzieci instynktownie uczą się od swoich rodziców, że rodzice mogą być dobrym albo złym wzorem dla dzieci, że charakter i osobowość przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Rozwój dziecka był na wiele sposobów związany z rozumieniem dzieci poprzez ich rodziców.

Ostatnio jednak pogląd ten stanął przed wyzwaniem innego: wpływu środowiska. Jednak gdy badacze zaczęli szukać tego środowiskowego wpływu, nie byli w stanie tego zrobić. Gdyby przykład rodziców był ważny w rozwoju dziecka, oczekiwać by można znaczących różnic pomiędzy dziećmi rodziców niedoświadczonych i dziećmi rodziców z doświadczeniem w wychowywaniu, nawet po wzięciu pod uwagę wpływy dziedziczności. Dzieci spędzające z rodzicami 2 godziny dziennie powinny być inne od dzieci spędzających z rodzicami 8 godziny dziennie. Dom pełen książek powinien inaczej kształtować dzieci niż dom w których książek jest niewiele. Innymi słowy, naukowcy powinni znaleźć związek pomiędzy specyficznym środowiskiem społecznym jakie dla swych dzieci kreują rodzice a ostatecznym wynikiem tego wychowania. Do tej pory nie znaleźli.

Jednym z najbardziej rzetelnych badań nad tym problemem jest Colorado Adoption Project. Między 1975 a 1982 grupa naukowców z Uniwersytetu Colorado prowadzona przez jednego ze światowych liderów genetyki behawioralnej Roberta Plomina zwerbowało 245 kobiet w ciąży które planowały oddanie dzieci do adopcji. Naukowcy regularnie badali dzieci w nowych domach, poddawali wielu testom na osobowość i inteligencję, jednocześnie poddając podobnym testom ich przybranych rodziców. Dla celów porównawczych, badacze przeprowadzili te testy na kontrolnej grupie 245 dzieci i ich biologicznych rodzicach.

I oto zagadka. Wydaje nam się, że dzieci przypominają swych rodziców z powodu zarówno genów jak i środowiska domowego, zarówno natury jak i wychowania. Ale, jeśli wychowanie ma znaczenie nawet niewielkie, dlaczego adoptowane dzieci nie mają przynajmniej kilku większych niż przypadkowe podobieństw do swych przybranych rodziców? Badanie Colorado mówi że jedyne podobieństwo do rodziców jakie mamy to wspólne geny, a jeśli tego brak – nie może być mowy o jakimkolwiek podobieństwie.

Harris twierdzi że trzymamy się tego co ona nazywa ‘założenie wychowywania’, uprzedzenie zorientowane na rolę rodziców w wychowaniu które przyćmiło to wszystko co naprawdę liczy się w wychowaniu człowieka. Rozważ, mówi ona, te zdania: ‘Dzieci przytulane będą z większym prawdopodobieństwem miłe’ oraz ‘Dzieci bite będą z większym prawdopodobieństwem niemiłe’. Oczywiście, jeśli zbadamy dzieci miłe, okaże się że miały miłych i przyjemnych rodziców. Ale co to naprawdę oznacza? Ponieważ geny stanowią około 50% rodzajów osobowości wśród ludzi, jest prawdopodobne że miłe dzieci są miłe po prostu dlatego, że otrzymały takie a nie inne geny.

Zjawisko to – efekt dziecka-do-rodzica, jak to nazywa Harris – został dogłębnie zbadany przez psychologów. Grupa naukowców właśnie dokończyła 10-letnie badania nad 770 amerykańskimi rodzinami. Były one odwiedzane 3 razy w ciągu 3 lat, otrzymywały testy, nagrywano zachowania między rodzicami a dziećmi oraz wśród rodzeństwa, wypytywano nauczycieli, pytano dzieci o rodzeństwo i o rodziców – wszystko po to aby sprawdzić czy różnice w jaki sposób rodzice podchodzą do dzieci mają jakiś przewidywalny wpływ na to, jakie stają się w końcu ich dzieci. Naukowcy oczekiwali, że dzieci dorastające w lepszym środowisku będą lepsze, mniej przygnębione, mniej aspołeczne. Tak nie było.

Negatywne traktowanie przez rówieśników ma większy wpływ niż rodziców. Znane są przypadki uczniów dobrze przystosowanych, szczęśliwych, którzy gwałtownie, popadali w depresję a nawet problemy psychiczne po tym, gdy stawali się wyśmiewani, poniżani, wyłączani z grupy, napastowani przez rówieśników.

To jest w skrócie argument Harris: cokolwiek rodzice nam robią jest w dłuższej perspektywie przyćmiewane przez to, co nam robią rówieśnicy.

Wróć do spisu artykułów

Copyright © 2008. logopeda-warszawa.pl  |  Mapka